eyes

eyes

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Piramida (2014)

Film tak zły, że chyba po raz pierwszy zgadzam się z opinią Filmwebu. Owszem, trzyma klimat klaustrofobicznej, tajemniczej, 3-bocznej piramidy, dysponuje standardowym zestawem straszaków i wielokrotnie pokazuje rozwój sytuacji „okiem kamery”, co dodatkowo intensyfikuje napięcie (ograniczony zakres widzenia). Ale jest ZŁY i to po wielokroć.

UWAGA SPOILERY

Pomijam zestaw postaci – archeolog, jego uparta blond-córka, jej facet – spec od technologii oraz dziennikarka i kamerzysta. Pomijam też początek akcji, gdy w obliczu zamieszek w Kairze, cała ekipa pcha się pod ziemię, by wyciągnąć uszkodzony łazik. Ok - sztampa, ale konieczna dla rozwoju akcji. Później robi się po prosu śmiesznie.

  1. Zbrojownia

Odkryta przez naszych bohaterów na samym początku w czubku piramidy zbrojownia, do której prowadzi wykuty w suficie, okrągły (!) otwór. Następuje krótka dyskusja o tym, czy jest to broń rytualna czy faktycznie używana (odkryte na ostrzu ślady krwi są rozstrzygające – choć nie wiem czemu). Niestety, nie udało mi się ustalić, czy po kilku tysiącach lat spryskanie luminolem (lub innymi substancjami do wykrywania krwi) w ogóle działa. Tak czy inaczej, jak się później okazało, ta scena i tak nie ma większego znaczenia – zostaje zapomniana.

  1. Środki bezpieczeństwa

Niby naukowcy, a nie dość, że wchodzą tam, gdzie ich nie chcą, to jeszcze bez zabezpieczeń. Maseczki na nos i usta to niewielka ochrona przed czymś, co zatruło osobę, która jako pierwsza otworzyła grobowiec (rozległe zmiany skórne i bielmo w obu oczach). Dalsze wydarzenia to udowodniły („wszyscy jesteśmy zainfekowani!” – no shit, Sherlock). Nasi przezorni bohaterowie zabrali ze sobą nie liny, uprzęże, haki i apteczkę, a zwykły drucik, który – jak łatwo przewidzieć – przerwał się tuż po wizycie w zbrojowni.

  1. Pułapki

Nie zdziwicie się zapewne na wieść, że zostały tu zastosowane najbardziej przewidywalne pułapki rodem z Indiany Jonesa – piasek sypiący się z gargulców (nie pytajcie mnie, skąd gotyckie rzeźby w starożytnej piramidzie), opadające ściany, sala z kolcami... Brakowało jeszcze tylko zbliżających się do siebie ścian i wielkiej kuli toczącej się z górki. No litości...

  1. Pomoc

Speca od techniki przygniótł głaz. Wiemy, że parę metrów wyżej grasuje drapieżnik. Zostawmy go jedynie z lampą gazową, a po paru metrach, słysząc jego krzyk, wróćmy (zostawiając resztę grupy) tylko po to, by odkryć plamę krwi i wpaść w panikę... Druga sytuacja – kobieta wpadła do sali z kolcami, nadziewając się na nie prawą stroną brzucha, udem i ramieniem. Zacznijmy ją zdejmować z kolców, po czym w połowie drogi stwierdźmy, że „nie, bo się wykrwawi” i opuśćmy ją z powrotem powodując jeszcze większe uszkodzenia ciała. Dla tych państwa odznaka wzorowego ratownika!

  1. Masoneria

Nie mogło ich zabraknąć, nieprawdaż? Znaleziono, co prawda, tylko jednego, za to z zapisanym prawie do ostatniej chwili życia dziennikiem. To się nazywa poświęcenie dla wiedzy! Nie, papier z jakiegoś powodu nie rozsypał się im w rękach.

  1. Potwory

Czyli to, co dobiło mnie najbardziej. Po pierwsze – zmutowane koty. Pan „Mądry Archeolog” zidentyfikował je jako sphinxy i faktycznie, tak wyglądają. Jednak muszę zasmucić twórców filmu: choć nazwa pasuje, sama rasa powstała samoistnie w 1962 roku, w Kanadzie. Co więcej, według niesamowicie mądrej teorii naszego bohatera, koty przetrwały w piramidzie bez wody i jedzenia kilka tysięcy lat, bo – uwaga – zjadały siebie nawzajem, jak szczury. Co za wielopokoleniowa uczta!

Szczytem wszystkiego jest jednak „główny zły”, czyli Anubis. Według bajdurzenia archeologa, został on uwięziony w piramidzie, bo szalał po ziemi w poszukiwaniu czystego serca, które zrównoważyłoby jego wagę dobra i zła, gdyż miał jakiś konflikt z ojcem, Ozyrysem. Ja rozumiem, że połączenie głowy szakala i ciała człowieka może przerażać, ale nigdzie w mitologii nie zostało wspomniane, że Anubis był złym czy szalonym bogiem. Nie miał też żadnego konfliktu z ojcem, a jego kontakt z Wagą Dusz był po prostu obowiązkiem – nie zabijał w tym celu nowych osób, na pewno nie cierpiał z powodu nudy.


Podsumowując. Na pewno mogłabym wymieniać kolejne ułomności filmu, jednak to właśnie są momenty, przy których śmiałam się najgłośniej. Wszystkim miłośnikom horroru radzę, by omijali tę szmirę szerokim łukiem. Natomiast filmowcy XXI wieku mogliby się trochę przygotować i sprawdzić, czy bajki podane w scenariuszu są choć trochę prawdopodobne. Współczesnego widza coraz trudniej oszukać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz